Cel: Aktywność fizyczna jako nawyk.
Często zdarza się, że na forach internetowych kobiety (ale nie tylko, panowie też mają ten problem!) narzekają na brak wytrwałości w diecie i ćwiczeniach. Zaczynają od nowa po kilkanaście razy, by w niedługim czasie powrócić do swoich starych nawyków. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego poddajemy
się już na początku drogi i nie potrafimy trwać w naszym postanowieniu, nie walczymy o swoją wymarzoną sylwetkę? O tym dzisiaj. A właściwie o sposobie,
jak wykształcić w sobie nawyk regularnego ćwiczenia.
Na samym początku wyznacz sobie cel.
W momencie, kiedy Twój cel będzie jasny i przejrzysty (ale pamiętaj musi być realny do wykonania, nie zakładaj sobie, że zgubisz nadwagę kumulowaną całe życie w ciągu miesiąca, bo tak się nie stanie, cudów nie ma :P), będzie Ci łatwiej skupić się na jego osiągnięciu. Także doprecyzowanie celu jest bardzo ważnym aspektem. Zamiast – „Chcę być fit”, postaraj się o konkret, np. „Do końca miesiąca zrobię 10 pompek za jednym razem”. Za każdym razem, kiedy uda Ci się osiągnąć dany cel, wyznacz sobie kolejny, np. 20 wspomnianych pompek. Będziesz widzieć efekty, które zmotywują Cię do dalszej pracy i nie pozwolą się poddać.
Rób to co lubisz.
Jeśli nienawidzisz pływać, a np. zumba pozwala Ci się zrelaksować i wracasz do domu szczęśliwsza – wybór jest prosty. Zawsze wybieraj ten rodzaj aktywności,
który lubisz, a nie ten popularny lub uważany przez innych za jedyny właściwy. Jeśli będziesz codziennie zmuszać się do znienawidzonej formy aktywności, prędzej,
czy później odpuścisz. Za to ulubione ćwiczenia sprawią, że będziesz szczęśliwsza i chętnie udasz się na kolejny trening.
Znajdź kompana.
Jeśli tylko masz możliwość, spróbuj znaleźć towarzysza. W grupie zawsze raźniej, można podzielić się doświadczeniami, ale przede wszystkim spędzić miło i aktywnie czas. Poza tym jest większe prawdopodobieństwo, że kiedy jednemu z was nie będzie się chciało, ta druga osoba zadziała na Was motywująco.
Niepowodzenia się zdarzają.
Często na początku drogi zdarzają się przeszkody. Np. nie widzisz efektów, choć bardzo się starasz i angażujesz w to co robisz, albo co gorsze przytrafia
Ci się jakaś kontuzja bądź choroba, o której wcześniej nie miałeś pojęcia. Co wtedy? Najważniejsze to się nie poddawać, jeśli nie ma efektów, należy przeanalizować wszystko i poszukać przyczyny (na bank się znajdzie!), a jeśli doskwiera Ci choroba, należy ją wyleczyć i wrócić na odpowiednie tory. Ale pamiętaj – nie od razu Rzym zbudowano, na wszystko potrzeba czasu. Jeśli myślałaś, że po miesiącu będziesz mieć ciało, jak zawodniczka bikini, rozczaruję Cię, to są miesiące, a nawet lata ciężkiej pracy. Co oczywiście nie znaczy, że jest to nieosiągalne. Wręcz przeciwnie jest – tylko wymaga maksimum zaangażowania. Więc zamiast narzekać lub co gorsza
się podawać, postaraj się czerpać jak najwięcej przyjemności z nowych nawyków.
Kup sobie fajne ciuchy.
Aspektu tej rady nie muszę chyba dokładnie wyjaśniać :). Motywacja to także to, jak postrzegamy samych siebie. I nie oszukujmy się, kiedy wyglądamy super, czujemy
się lepiej. Dlatego nowa para legginsów, czy fajna koszulka pomoże nam poczuć się lepiej. No i przecież nie zostaniesz w domu, kiedy trzeba się pokazać w nowym ciuszku 😛 (oczywiście samo pokazywanie się nie wystarczy – musisz też zapracować na to, by wyglądać w ciuszku jeszcze lepiej).
Notuj każdy osiągnięty cel.
Uwierz mi, nic tak nie cieszy, jak widok listy z odhaczonymi celami. Im więcej zrealizowanych małych kroczków, tym bliżej do celu i większa satysfakcja. Zapisuj wszystko, każdą aktywność danego dnia. Jeśli chcesz możesz skorzystać z aplikacji mobilnej lub zwykłego plannera, kalendarza, dziennika treningowego, czy nawet zeszytu. Możliwości jest naprawdę wiele.
Pamiętaj, nie musisz sztywno realizować wszystkich tych zaleceń. Wybierz tylko te, które sprawią, że poczujesz się lepiej lub znajdź swoje własne. To tylko kilka wskazówek, jak uczynić Twój start łatwiejszym. Mam nadzieję, że Ci się przydadzą. Chętnie się dowiem, jakie są wasze sposoby na wytrwałość w dążeniu do celu