szeptuszka.pl
Nie lituj się nade mną! Pyszne życie bez laktozy i glutenu. - Kobiecy blog - Szeptuszka
Odrzuciłeś gluten, laktozę i (o zgrozo!) cukier? Jak często słyszysz: „to co Ty jesz?”, „biedna”, „ale dlaczego?”… Ludzie reagują na taką informację sceptycznie, nie do końca zdając sobie sprawę, co tak naprawdę do nich powiedziałeś, bo za chwilę proponują pizzę, ciastko, sałatkę z fetą, czy inne popularne dobrodziejstwo. Dołóżmy do tego znaczne ograniczenie lub całkowite wyeliminowanie alkoholu i mamy najlepszy z możliwych przepisów na ogólne wzbudzanie litości. Wiecie co? Naprawdę nie trzeba się nad nami litować! Bez cukru, glutenu i laktozy żyje się nie gorzej, ba!, nawet o wiele lepiej, a przede zdrowiej, niż spożywając wyżej wspomniane produkty. Odstawiłam gluten i laktozę stosunkowo nie dawno – jakieś dwa miesiące temu. Czynnikiem powodującym zmiany stało się to, że dowiedziałam się o moim problemie z tarczycą, dokładnie z jej niedoczynnością. Przeczytałam sporo artykułów na ten temat, odniosłam się do wiedzy, jaką zdobyłam międzyczasie rozwijając swoje zainteresowania związane z dietetyką i sportem. Zapadła decyzja – wykluczam ze swojego życia dwa wyżej wspomniane składniki. Na początku nie było łatwo, zwłaszcza jeśli chodzi o laktozę, bo wcześniej podstawę mojej diety stanowiły sery, twarogi, mleko… Lepiej sprawa miała się z glutenem, nigdy nie przepadałam za chlebem, zbożami, mąką, więc tutaj nawet cieszyłam się, że mogę je wykluczyć. Jednakże nagle musiałam zmienić cały swój schemat żywieniowy. Na początku królowały u mnie głównie omlety z owocami (śniadania), potrawy mięsne wzbogacone warzywami (obiady), kolacje były dla mnie wyzwaniem, bo do tej pory zawsze jadłam twaróg z warzywami na zakończenie dnia, a tu klops, nie można. Wybrnęłam z tej sytuacji, wieczorem zaczęły pojawiać się kabanosy, ryby, wędliny, oczywiście z warzywkami. I tutaj mój pierwszy zawód – jednak nie pojawiła się poprawa, w nocy cukier nadal skakał, a ja po kilkanaście razy w nocy zmuszona byłam obracać pościel, zmieniać koszulkę, obracać materac. Pociłam się jak świnka. Dla mnie to najbardziej uciążliwy objaw związany z tarczycą. Zdecydowałam się zasięgnąć porady doświadczonego dietetyka i tutaj okazało się, że intuicyjnie dobrze szłam w dobrą stronę, choć jednak nie do końca. Teraz za to czuję się lepiej, niż kiedykolwiek (no może nie dziś, bo przez cały weekend męczyła mnie jelitówka, ale piszę tutaj o moim samopoczuciu od około miesiąca). Nocne pocenie się jest minimalne, a samopoczucie zdecydowanie w górę 🙂 W mojej diecie pojawiły się śniadania białkowo – tłuszczowe, królują potrawy mięsne, warzywne, ale i też są moje ukochane omlety i owoce. Mogę Wam powiedzieć jedno – nie odchodzę od stołu głodna! Wręcz przeciwnie, porcje są ogromne (zgodne z moim zapotrzebowaniem!!!), pyszne i czasami szykując jedzenie na drugi dzień do pracy nie mogę się doczekać, aż je zjem 😛 Dla zachęty poniżej dodaję kilka fotosów, jak wyglądają moje przykładowe dzienne posiłki 😀 A Ty nadal uważasz, że to ja męczę się na mojej diecie? Nie sądzę 🙂 PS Więcej moich kulinarnych poczynań znajdziecie na moim Instagramie 😀 @anna.e.wos